Rozmowa ze Stanisławem Speczikiem, profesorem w Państwowym Instytucie Geologicznym. W latach 2001 — 2005 był prezesem KGHM Polska Miedź. opublikowana w miesięczniku „Integracja Europejska”. Listopad 2002 r.
Prof. Stanisław Speczik
Ryszard Pacer: Polska gospodarka jest otwarta, po wstąpieniu do UE znikną ostatnie bariery wolnego rynku. Czy pańskim zdaniem polskie firmy, w tym KGHM, mogą skutecznie konkurować ze światowymi potentatami?
Stanisław Speczik*: — Wejście Polski do Unii Europejskiej będzie miało niewielki wpływ na warunki naszego funkcjonowania. Od ponad 10 lat funkcjonujemy na takich samych zasadach jak firmy zachodnie i jesteśmy dobrze przystosowani do gry wolnorynkowej. W dodatku cena miedzi jest wyrażana w dolarach. Zatem kurs euro ma dla nas niewielkie znaczenie. Jedynie wzmocnienie euro w stosunku do dolara, mogłoby wpłynąć na zmniejszenie bieżących zysków. To jednak dotyczy wszystkich europejskich firm.
Gdybyśmy nie obniżyli kosztów, nie byłoby już KGHM. W tym czasie bowiem ceny giełdowe miedzi spadły drastycznie. Musieliśmy się do tej sytuacji przygotować.
W gospodarce nakazowo-rozdzielczej, eksportowaliśmy za pośrednictwem Centrali Handlu Zagranicznego „Impexmetal”, której sprzedawaliśmy wyroby za złotówki. „Impexmetal” sprzedawał za dolary, wtedy koszty produkcji nie miały żadnego znaczenia. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Od kosztów produkcji zależy kondycja KGHM. Dla przykładu powiem, że w 1994 roku koszt wyprodukowania 1 tony miedzi wynosił 2200 dolarów.
Gdybyśmy nie obniżyli kosztów, nie byłoby już KGHM. W tym czasie bowiem ceny giełdowe miedzi spadły drastycznie. Musieliśmy się do tej sytuacji przygotować. Spadek cen miedzi utrzymuje się od około dziesięciu lat. Specyfika rynku miedziowego polega na tym, że ceny spadają przy rosnącej podaży i rosnącym popycie. Główną przyczyną spadku cen jest obniżanie kosztów produkcji poprzez wdrażanie nowoczesnych technologii przez światowych producentów.
Oczywiście nie możemy z dnia na dzień zmienić technologii, dlatego czynimy takie kroki, aby w sposób trwały obniżyć koszy produkcji i funkcjonowania firmy. Nie oszczędzamy w sposób doraźny i nieprzemyślany. Chodzi o to, by nie robić cięć, które niekorzystnie wpłyną na wydajność i bezpieczeństwo pracy. Sądzę, że można uznać za duży sukces, to że w pierwszym półroczu udało nam się osiągnąć taką obniżkę kosztów, jaką planowaliśmy uzyskać dopiero pod koniec 2002 r. Jeśli w następnych latach dokonamy kolejnej obniżki kosztów, to przewidywany spadek cen miedzi w ciągu najbliższych pięciu lat nie zagrozi dodatniemu wynikowi finansowemu KGHM.
– Jakie są perspektywy funkcjonowania KGHM w długim okresie?
– Biorąc pod uwagą uwarunkowania geologiczne – mam na myśli fakt, że nowe złoża położone są coraz głębiej, a koszty pozyskania rudy miedzi są coraz wyższe – obecny poziom produkcji uda się utrzymać przez ok. 30 lat. Jest to dobra perspektywa, ale żeby się ziściła, już teraz trzeba przygotować się do eksploatacji nowych złóż. Obecnie nadrabiamy zaległości ostatnich lat, budujemy nowe szyby, poprawiamy systemy wentylacyjne, które są szczególnie ważne przy eksploatacji złóż głębokich.
Dla funkcjonowania takiego przedsiębiorstwa jak KGHM ważna jest nie tylko technologia, giełdowe ceny produktów, zarządzanie, ale też stosunek do środowiska. Jeszcze nie tak dawno pańska firma była jednym z największych trucicieli w kraju.
Byliśmy trucicielem – na szczęście to już przeszłość. Technologie stosowane przez firmę sprawiały, że krajobraz wokół hut należących do KGHM mógł świadczyć o katastrofie ekologicznej. Było to dla nas poważne wyzwanie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat dokonaliśmy gigantycznych inwestycji ekologicznych, dzięki którym ograniczyliśmy emisję wszystkich szkodliwych substancji o przeszło 90 proc. W ubiegłym roku uzyskaliśmy tytuł Lidera Polskiej Ekologii. KGHM przestał być uciążliwy dla środowiska. Nie poprzestaliśmy na tym, teraz chcemy na ekologii zarabiać. Mamy olbrzymie doświadczenie, chcemy, by nasze firmy zajmujące się utylizacją odpadów oferowały swoje usługi przedsiębiorstwom w innych regionach Polski.
Jako przykład podam chociażby produkcję ołowiu. Potrafimy odzyskiwać ołów z odpadów, bez zanieczyszczania środowiska. Obecnie produkujemy 18 tys. ton ołowiu rocznie, sprzedając go z zyskiem. W przyszłości planujemy poddać go dalszej obróbce, aby sprzedawać ołów rafinowany, nie jak dotąd surowy. Dzięki temu osiągniemy kilku- procentowe zwiększenie przychodów, obniżymy koszty inwestycji ekologicznych. Podobnie jest z innymi odpadami. Już dziś oferujemy bardzo dobrej jakości kruszywa – wykorzystywane w budownictwie - przerabiając hutnicze odpady.
Na ekologii można zarabiać. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej znaczna część funduszy pochodzących z unijnego budżetu przeznaczona będzie na inwestycje dotyczące ochrony Środowiska. W Polsce nie ma „przemysłu ekologicznego” konkurencyjnego dla firm działających w krajach UE. Pytanie, które zadajemy brzmi: dlaczego na restrukturyzacji ekologicznej polskich przedsiębiorstw mają zarabiać firmy francuskie, niemieckie czy brytyjskie? Naszą odpowiedzią na to pytanie będzie powołanie grupy firm pod szyldem KGHM „Środowisko”, które zaoferują niemal wszystko, co niezbędne do naprawy środowiska w Polsce. Chcemy na przykład uczestniczyć w utylizacji milionów ton hałd pocynkowych i poołowiowych na Górnym Śląsku. Jeśli tylko znajdą się środki na ich likwidację, jesteśmy gotowi podjąć się tego zadania nawet od dziś.
– KGHM jest dominującym podmiotem gospodarczym w regionie. Polityka regionalna w UE jest jednym z fundamentów wspólnoty. Jaką politykę regionalną prowadzi KGHM, jak układa się współpraca z samorządami?
– Nasza filozofia jest zbieżna z założeniami polityki regionalnej Unii Europejskiej. Dokonaliśmy daleko idących zmian w misji KGHM. Uważamy, że Polska Miedź to nie tylko kopalnie, huty, ale także kilkadziesiąt mniejszych podmiotów gospodarczych pozostających w zależności kapitałowej od KGHM. Spora część ich produkcji i usług świadczona jest na rzecz naszej spółki. Jak wspomniałem wcześniej, za 30 do 50 lat znaczenie produkcji miedzi w regionie zacznie spadać. Do tego czasu powinna powstać na Dolnym Śląsku nowa gospodarka. Nie może się powtórzyć przypadek Wałbrzycha, kiedy po zamknięciu kopalń ludzie zostali bez środków do życia. Warto przy tym zauważyć, że skala problemu jest o wiele większa. Zaniechanie produkcji górniczej w przypadku tak gigantycznej firmy jak KGHM, miałoby o wiele większe skutki społeczne niż likwidacja Zagłębia Wałbrzyskiego.
Obecnie KGHM nie ma oblicza politycznego. Naszą jedyną orientacją jest praca i biznes.
Uznaliśmy, że nasza misja musi uwzględniać aspekt regionalny. W ciągu najbliższych 20-30 lat trzeba zbudować przedsiębiorstwa o dobrych perspektywach rynkowych, których funkcjonowanie nie będzie zależało od wydobycia i przerobu miedzi. Tworzymy dużą spółkę specjalizującą się w gospodarce wodno-ściekowej na bazie naszych oczyszczalni ścieków. Jej funkcjonowanie nie będzie zagrożone nawet po ustaniu produkcji miedzi, bo przecież ludzie zawsze będą potrzebowali dobrej wody. Przemysły związane z ekologią są szansą dla regionu, dlatego chcemy w ich tworzeniu brać aktywny udział.
Firma korzysta z bogactw ziemi, które należą do regionalnej społeczności. Nakłada to na nas obowiązek uczestniczenia w tworzeniu warunków do zrównoważonego rozwoju gospodarki Dolnego Śląska. Oczywiście nie wykluczamy inwestycji poza granicami kraju, gdyż po wyczerpaniu zasobów krajowych, powinniśmy wykorzystać moce przerobowe naszych hut.
– KGHM operuje na rynku Światowym i w mniejszym stopniu zależna jest od rynku krajowego. Jednak utrzymująca się stagnacja gospodarcza niepokoi obserwatorów życia ekonomicznego. Jakie są - pańskim zdaniem - perspektywy ożywienia gospodarczego w Polsce?
– Większość kryzysów gospodarczych ma podłoże psychologiczne. Wielki Kryzys lat trzydziestych, który rozpoczął się od krachu na giełdzie nowojorskiej, wywołany był w 30 proc. spadkiem kursu akcji. Od tamtego czasu bywały większe spadki na giełdach, ale nie spowodowały tak wielkiego kryzysu gospodarczego. Menedżerowie są już przygotowani na takie sytuacje.
Ten nasz niby-kryzys też ma podłoże psychologiczne. Myślę, że sytuacja gospodarcza Polski jest lepsza, niż wynikałoby to z ocen ekonomistów i analityków. Pesymistyczny obraz kreowany jest również przez media, dlatego rola polityków jest teraz szczególnie ważna i odpowiedzialna. Liczy się każdy gest dający nadzieję na pozytywne zmiany. Optymizm i wiara w powodzenie jest nie do przecenienia.
Jeśli chodzi o KGHM, dysproporcja między rzeczywistą sytuacją w firmie, a czarnym obrazem kreowanym przez analityków jest uderzająca. Proszę zauważyć, że kiedy na początku roku porządkowaliśmy sprawy dotyczące naszego zadłużenia, akcje KGHM miały wysokie notowania. Teraz, gdy po pierwszym półroczu mamy 100 mln zł. zysku akcje znajdują się w fazie spadków. W sierpniu br. ceny miedzi w Londynie spadły o 200 dolarów (cena za tonę - przyp. R. P.), co oznacza kilkunastoprocentowy spadek spodziewanych przychodów. Jednak nie narzekamy. Podjęliśmy szereg działań oszczędnościowych o charakterze doraźnym. Staramy się nadal produkować z zyskiem.
– Jedną z barier w rozwoju gospodarczym są niewłaściwe kontakty polityków ze światem biznesu. W tym kontekście pojawiają się nazwy wielu polskich firm, takich jak PKN "Orlen", Poczta Polska, PZU, Telekomunikacja Polska, a także KGHM. Jaka jest Pańska recepta na poprawę tych kontaktów?
– To co się działo w firmie w „poprzednim okresie” wywołało nieodwracalne skutki. KGHM jest uważane za firmę upolitycznioną. Często pytają mnie o to przedstawiciele zachodnich koncernów. Mogę powiedzieć, że ja od polityków z Warszawy oprócz carte blanche nie otrzymałem żadnych poleceń. Nikt do mnie nie dzwoni z żadnymi sugestiami, których realizacja prowadziłaby do pomylenia biznesu z polityką. Nie powiem, że nie spotykam się z próbami politycznych nacisków, ale wychodzą one od polityków szczebla regionalnego. To jest naturalne. W regionie jest wiele ośrodków politycznych, każdy z nich reprezentuje swoje interesy. Jednak udało się nam wypracować zdrowy model współpracy. Wysłuchuję różnych sugestii, ale decyzje podejmuję samodzielnie. Obecnie KGHM nie ma oblicza politycznego. Naszą jedyną orientacją jest praca i biznes. Na stanowiskach kierowniczych obsadzamy ludzi wyłanianych w drodze konkursu. Jest to najprostszy sposób na wybranie najlepszych. Oczywiście nie wszystkim się to podoba. Jestem jednak przekonany, że w interesie ogółu jest skuteczne oddzielenie biznesu od polityki.
Patrząc na problem z perspektywy polskiej gospodarki można postawić pytanie o sposób na utrwalenie tego typu zasad, które wcale nie są u nas powszechne... To bardzo trudna sprawa.
Proszę zauważyć, że w latach 1993-1997 swoje stanowiska zachowało wielu ministrów, wiceministrów i wojewodów mianowanych przez poprzednią ekipę. Była to próba wskazania właściwego obyczaju politycznego. Niestety ten pozytywny przykład odrzuciła prawica. Jeśli ta koalicja będzie miała duże osiągnięcia i wygra kolejne wybory, wtedy będzie szansa na skuteczne stworzenie cywilizowanej kultury politycznej.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.