Zapiski Pacera

Οἶδα οὐδὲν εἰδώς

Teksty

Biblia to mądra książka?

Biblia to mądra książka?

Wywiad Adama Michnika dla Gazety Wyborczej, jakiego udzielił Agacie Nowakowskiej i Dominice Wielowiejskiej zdumiał mnie bardzo. Zawsze polegałem na opiniach i poczuciu przyzwoitości Pana Redaktora. Tym jednym występem pogrążył się w mych oczach całkowicie. Wygląda na to, że powstała jakaś bariera utrudniająca panu Michnikowi postrzeganie rzeczywistości.

Krytyka kościoła

Krytykuje co prawda kościół mówiąc, że Kościół przestał być przyjazny ludziom. Stał się narcyzem, wielbi sam siebie jako instytucję, ale nie można przy tym nie zadać pytania: Kiedy kościół był przyjazny ludziom? Jeśli mamy tu oczywiście ogół społeczeństwa, a nie „swoich ludzi”. Mówi pan Michnik:„Kościół wciąż robi wiele wspaniałych rzeczy, nie chodzi tylko o pomoc biednym i odrzuconym.”

Chciałbym spytać jakie to wspaniałe rzeczy robi kościół? Wystarczy, że wpiszemy w google „Caritas defraudacja” i mamy wysyp informacji o dziełach kościoła. Dwa przykłady: Caritas w Płockui w Warszawie. Nawet publicysta salonu24zauważył zjawisko. A portal bankier.plpokazuje mechanizm finansowy tego przekrętu.

Jakież to są wspaniałe rzeczy Panie Redaktorze? A może opieka nad dziećmi! Proszę bardzo. Tak opiekują się dziećmi zakonnice:

Bicie po twarzy, szarpanie za włosy i szturchanie – takie sceny nagrał przypadkowy turysta kamerą cyfrową. Dramat dzieci odbywał się w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek w Studzienicznej.

Że to odosobnione przykłady? Nie sądzę. Im bardziej mamy wolne media, tym więcej takich doniesień.

Najpiękniejsza religia

Dalej, pytany o wypowiedzi księży ziejących nienawiścią do gejów i lesbijek, mówi pan Michnik:

„Z jednej strony Kościół mówi językiem Dekalogu czy Kazania na Górze Oliwnej – i to jest najpiękniejsza religia, jaką znam. Z drugiej – w Kościele i wokół niego powstały środowiska degeneracji. W Kościele jest wszystko, co najlepsze w naszym społeczeństwie, i wszystko, co najgorsze. Mnie oczywiście boli, że formuła radiomaryjna jest tak widoczna, ale to nie jest cały Kościół.”

Chcę wierzyć, że Pan Michnik jest niedoinformowany. Jak można mówić o pęknięciu, skoro właśnie nienawiść do innych wynika wprost z dekalogu i przesłania Jezusa! Co możemy przeczytać w dziesięciorgu przykazaniach?

Najlepszej krytyki tej starożytnej moralności dokonał nieodżałowanej pamięci Christopher Hitchens, który w prosty sposób obnażył małą wartość dekalogu jako moralnej busoli. Nic dodać, nic ująć!

Kazanie na Górze? Najpierw megalomańskie „Zadanie dla uczniów”:

„Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.”

A gdzie szacunek dla innych ludzi? Gdzie otwartość na inne poglądy? Potem określenie stosunku Jezusa do tradycji prawa żydowskiego:

„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.”

Wynika z tego, że cała chrześcijańska teologia nie ma sensu, bo Jezus czuł się spadkobiercą całej tradycji judaizmu.

O szóstym przykazaniu Jezus w kazaniu na Górze powiedział:

„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.”

Wyłupywanie oczu i obcinanie sobie ręki. A mówi się, że hollywoodzkie kino akcji źle wpływa na dzieci, a tego uczą na religii katecheci KK w szkołach, za społeczne pieniądze. To jest ta „najpiękniejsza religia”, jaką Pan zna, Panie Michnik? To może trzeba poczytać więcej o buddyzmie, albo pięknie opisanych przez naszego rodaka, Bronisława Malinowskiegowierzeniach i moralności Kiriwinów. Chciałoby się rzec, że o niebo (nomen omen) przewyższają nauczanie Jezusa. Właściwie etyka większości wierzeń i religii jest bardziej humanitarna niż katolicyzm, może z wyjątkiem islamu i ortodoksyjnego judaizmu. Ja rozumiem, że można wymagać nie cudzołożenia, ale grzech za myślenie o cudzołóstwie? To jest głupie i uwłaczające rozumowi. Mnie się to kojarzy z Orwellem.

Podobnie z nadstawianiem drugiego policzka i miłowaniem nieprzyjaciół. Powiedzcie to rodzinom zgwałconych i pomordowanych w licznych wojnach, którym nie zapobiegł wszczechmogący. Wezwania te sensowne były w Starożytności, kiedy panowała zasada Oko za oko i ząb za ząb. Wprowadzona przez Hammurabiego. Nawiasem mówiąc ten wielki prawodawca babiloński wprowadzając swój kodeks dokonywał wielkiego postępu w prawie. Ale było to 1800 lat przed domniemanym wykładem Jezusa na Górze! Czas był na jakiś postęp. Czy jednak po kolejnych 2 tysiącach lat mamy powoływać się na, osadzone w Starożytności, nauki proroka z zapyziałej Judei?

Nie ma w etyce Kazania na Górze niczego co przewyższałoby etykę Sokratesa żyjącego około 500 lat przed rzekomym przyjściem na świat Jezusa. Sokrates stworzył coś, co nazywamy intelektualizmem etycznym. Twierdził, że człowiek, jeśli tylko dowie się o tym co jest dobre, będzie dobry. Dziś wiemy, że to tak nie działa, ale przynajmniej ta koncepcja stawia na naukę i upodmiotowia człowieka.

Dziś nie musimy zdawać się na spekulacje w sprawie moralności. Wiemy już, że źródła moralności nie są cienką fasadą zbudowaną przez normy społeczne. Tkwią one w naszej biologicznej, ewolucyjnej historii. Frans De Waal, który jest prymatologiem opisał do w książce „Małpy i filozofowie. Skąd pochodzi moralność?”I nie jest to odosobniony pogląd we współczesnej nauce.

Co się stało z polskim kościołem?

Mówi dalej Adam Michnik:

„Zadaję sobie jednak historyczno-socjologiczne pytanie: Co stało się po 1989 r. z polskim Kościołem? Wcześniej wyciągał do mnie rękę, chciał ze mną rozmawiać. To był Kościół Wojtyły, Tischnera, Turowicza, Soboru Watykańskiego II. Teraz to jest Kościół, który się mnie boi, przestrzega katolików przed podawaniem mi ręki.”

Odpowiedź na pytanie jest bajecznie prosta. Przed 1989 rokiem Kościół Katolicki w Polsce przygarniał wszystkich, którzy byli przeciwni ustrojowi. Robił to wychodząc z logicznej przesłanki, że tzw. komunizm jest mu wrogiem, bo jest parareligią. Ustrój zwany socjalistycznym, czy komunistycznym swym obrządkiem, pierwszomajowymi procesjami i eschatologiczną wizją zbawienia w postaci Komunizmu, był po prostu konkurencją dla kościoła. Pisał o tym m.in. Raymond Aron, zaś Alain Besançon, widział marksizm jako rodzaj „gnostycyzmu” intelektualnego podobnego religii.

Stalin jako święty

Stalin jako święty. Stalinizm zwalczał religie jako konkurencję ideologiczną.

Ideologia stalinizmu i tzw. „realnego socjalizmu” była tym, co Karol Marks mówił o religii. Że jest opium ludu (nie dla ludu, jak często się błędnie przytacza). Naturalnie, po 1956 roku system stracił nieco ze swego ostrego parareligijnego charakteru. Potępiono kult jednostki (nazwa nieprzypadkowa, pokazująca religijny charakter tej ideologii) i nastąpiło odprężenie w relacjach Partia i Państwo – Kościół, ale rywalizacja pozostała. O tym, że Kościół Katolicki przygarniał wszystkich na tej właśnie zasadzie Adam Michnik dobrze wie, bo przecież taką opiekę na łonie kościoła znalazł także, znany z antyklerykalizmu Antoni Słonimski. Nie mówię, że to nie było dobre. Owszem, za to należą się KK podziękowania, ale pytanie pana Michnika w 2014 roku brzmi fałszywie. Rozumiem, że pan Adam Michnik jest rozżalony, że biskupi nie chcą podawać mu ręki i uważają go za demona. Współczuję mu nawet. Ale, czy on naprawdę myślał, że polski KK, to Turowicz, Tischner i Wojtyła? To chyba świadczy o naiwności.

O moralności

Kolejna opinia Adama Michnika jest już naprawdę obraźliwa:

Boję się odrzucenia Dekalogu i odwrócenia od tradycji, boję się, że uczniowie nie będą wiedzieli, kim był Jezus. To nieusuwalny składnik naszej tradycji i oś europejskiego systemu wartości.

W komentarzach pod wywiadem, ktoś napisał, że podobnie nie wszyscy uczniowie wiedzą kim był Dionizos. Ja pomyślałem o Swarożycu i Świętowicie. Niech to pozostanie domeną pasjonatów historii zabobonów.

O Biblii

I dalej w ten deseń mówi pan Michnik o Biblii:

Mnie nie razi to, że Nergal ją podarł na scenie, bo to prowokacja niemądrego artysty. Ale boli mnie realne odwrócenie się tyłem do Biblii, bo to najmądrzejsza książka, jaką napisano.

Jak wspomniałem wyżej, Jezus w kazaniu na Górze mówił o zachowaniu żydowskiego prawa w każdym calu. Nie będę tu cytował Starego Testamentu, bo to łatwizna. Oddajmy głos księdzu katolickiemu odpowiadającemu jako Wujek Dobra Rada zniesmaczonemu lekturą katolikowi, który pyta:

Zmobilizowałem się do czytania Pisma Świętego. Jak na razie przeczytałem Ewangelie, Dzieje Apostolskie i kilka listów z Nowego Testamentu. Od kilku tygodni czytam Stary Testament. Nie mogę zrozumieć tego, że Pan Bóg był wtedy taki okrutny. Kazał Izraelitom mordować i tak dalej. A jak ktoś zgrzeszył, tak jak ci w Sodomie, to od razu była kara. Nie pasuje mi to do tego, co wiem o Bogu z Nowego Testamentu, że jest miłosierny i dobry. Proszę o wytłumaczenie.

Ksiądz odpowiada:

„Rzeczywiście, różnica pomiędzy obrazem Boga w Starym i Nowym Testamencie potrafi zaskoczyć. Księgi historyczne Biblii można wręcz czytać jak powieść sensacyjną. Pełno w niej dziwnych i strasznych z pozoru wydarzeń. Lecz wszystko ostatecznie prowadzi do jednego. Chodzi o to, by ludzie poznali Boga i by Mu uwierzyli. A Pan Bóg działa w sposób, który dopiero z perspektywy wielu wieków możemy ocenić.”

I dalej podobny bełkot obrażający inteligencję czytelnika. Zatem mordy, gwałty i rzezie, to tylko taki boski trick dostosowany do poziomu odbiorców. Taka to cudowna książka. Ja dziękuję za taki system wartości, pełen przemocy i pogardy dla człowieka.

O etyce niekatolickiej

Adam Michnik dalej brnie w obrażaniu Polaków i ateistów i mówi:

W Polsce nie ma silnej tradycji etyki niechrześcijańskiej. To, co było, zostało zrujnowane i sprostytuowane przez władzę komunistyczną. Przed wojną ta etyka była obecna: Kotarbiński, Ossowscy, Krzywicki. Wszystko to jednak wplątano w retorykę urzędowego ateizmu.

Karl Popper we wspaniałej książce Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie dokładnie opisał dlaczego Marksizm, czerpiący z Hegla, jest ze swej istoty antywolnościowy. Dlaczego Adam Michnik przyjmuje za oczywistość, że Katarbiński, Ossowscy i Krzywicki muszą pozostać „wplątani w retorykę urzędowego ateizmu”? No to wyplączmy ich. Czy z faktu, że Fryderyk Nitzsche był ulubionym filozofem niektórych faszystów wynika, że całe jego dzieło jest nic nie warte i złe.

Niedawno Fundacja Wolność od religii przeprowadziła akcję billboardową pod hasłem Nie piję, nie kradnę, nie wierzę. Czy to nie przejaw tęsknoty za etyką nowoczesną i nie opartą na starożytnych poglądach pasterzy z Bliskiego Wschodu i cieśli będącego ich potomkiem?

O polityce

Adam Michnik powiedział także w cytowanym wywiadzie, że:

„Donald Tusk rozsądnie uważa, że Polska jest katolickim krajem, więc trzeba to respektować. Różnych rzeczy nie przeprowadził, bo nie ma większości w Sejmie. Po co tam iść, by przegrać? To byłby prezent dla PiS-u.”

Średnio mnie interesuje ta taktyka, ale stwierdzenie, że Polska jest krajem katolickim, to powtarzanie kościelnych kłamstw. Janusz Omyliński na łamach portalu natemat.plprzeanalizował wyniki spisu powszechnego z roku 2011. Jako katolicy określiło się 87,58 proc. obywateli Polski (a nie 99,7 proc., jak podaje KK). To rzeczywiście przytłaczająca większość. Jednak sam KK podaje, że wskaźnik tzw. dominicantes, czyli tych, którzy co niedziela uczestniczą w mszy wynosi tylko 40 proc., zaś przystępujących do komunii 16,1 proc. Ale nawet te liczby są zawyżone, bowiem odsetki te liczone są od ogólnej liczby tych, którzy mają, wedle KK obowiązek uczestniczenia we mszy i przyjmowania komunii. Nie liczy się zatem dzieci przed pierwszą komunią i osoby niedołężne. Janusz Omyliński policzył, że gdyby owe liczby miały ukazywać rzeczywisty odsetek obywateli Polski, którzy uczestniczą w mszach, właściwą liczbą byłoby: 31,32 proc. Z tego wynika, że przyjmujących komunię, nie jest więcej niż 10 proc. mieszkańców Polski.

Pan Michnik może uważać, że myślenie Donalda Tuska, że Polska jest krajem katolickim jest rozsądne, ale trzeba mu powiedzieć, że to bzdura i kłamstwo. Niech Pan nie obraża 70 proc. obywateli, którzy w mniejszym lub większym stopniu odrzucają etykę katolicką, że są tak ciemni i głupi, że nie umieją żyć moralnie. To co Pan powiedział jest nie tylko nieprawdziwe, ale też głęboko niesprawiedliwe.

Ze smutkiem stwierdzam, że poglądy Adama Michnika niebezpiecznie zbliżyły go nie tylko do Jarosława Kaczyńskiego, ale i do posłanki Krystyny Pawłowicz, która przywołuje podobne argumenty o tożsamości Polskości i katolicyzmu, jakie był uprzejmy wygłosić Adam Michnik. Oto fragment jej argumentacjiprzy okazji krytyki planowanych Dni Ateizmu w Warszawie:

Dlatego też organizacje, które sensem działania jest godzenie w Kościół, ośmieszanie i drwina z polskiej tradycji, wprowadzanie w błąd, co do treści Konstytucji i szczucie na katolików, które kłamią na temat swojego prześladowania, nie mają prawa istnieć w polskim porządku prawnym. Ich działania polegają na szczuciu na katolików i szerzeniu mowy nienawiści wobec większości Polaków. Wydumane kłamstwa na temat prześladowania tzw. ateistów powinny być przemilczane jako kompletnie absurdalne i idiotyczne. Środowiska tzw. ateistów, zapewne przy pomocy unijnych środków finansowych wrzeszczą, by wejść na pierwsze strony gazet i bezpodstawnie osłabiać i rozbijać polski katolicyzm.

Język inny, ale w treści nie różni się to wiele od Pana Michnika obrony polskiego, tradycyjnego katolicyzmu.

<< Wróć do poprzedniej strony