„Gość Niedzielny” o wyrokach NSA

O komentarz w sprawie wtorkowych wyroków NSA poprosił mnie Miłosz Kluba, dziennikarz krakowskiego oddziału „Gościa Niedzielnego”. Oto pytania, które mi zadano:

Szanowny Panie,

piszę tekst nt. wtorkowej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego ws wpisu o wystąpieniu z Kościoła w księgach parafialnych. Czy mógłbym prosić o kilka zdań komentarza z Pana strony – jako uczestnika całego postępowania? (…)

Przede wszystkim chciałem zapytać, dlaczego nie zdecydował się Pan załatwić sprawy opuszczenia Kościoła według procedury kościelnej (z wizytą u proboszcza, świadkami etc.)?

Przy okazji chciałem sprawdzić kilka faktów: który WSA w Pana przypadku prowadził sprawę? Kiedy rozpoczęły się Pana starania o apostazję (ile trwa już cała sprawa)? Czy w poprzednich wyborach parlamentarnych startował Pan z listy Partii Razem, czy to tylko zbieżność nazwisk? Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam wyrazu szacunku.

Apostazja – namiastka wolności

Apostazja – namiastka wolności. Źródło: eioba.pl

Oto moja odpowiedź:

Szanowny Panie Redaktorze!

Oczywiście chętnie odpowiem na Pana pytania. Nie zdecydowałem się na skorzystanie z „procedury kościelnej”, albowiem w żaden sposób nie czuję się związany z Kościołem Katolickim. Poza tym, jak Pan zapewne wie, Kościoła Katolickiego – zgodnie z wewnętrznym prawem tej organizacji – nie można opuścić. Prawda, że w 2008 roku powstała instrukcja opisująca sposób wystąpienia z Kościoła Katolickiego. Jednak nie mogłem się jej poddać z dwóch powodów.

Jak miałbym się poddawać procedurze organizacji, która twierdzi, że może mnie zwolnić, pod warunkiem, że odczyni nade mną gusła, w które nie wierzę i jeszcze nazwie mnie przestępcą (nawet jeśli to tylko symboliczne, to przyzna Pan, że w złym guście)?

Pierwszym powodem jest zasada obowiązująca w tym kościele, a mówiąca, iż „semel catholicus semper catholicus”. O ile wiem nikt jej nie odwołał. Czyli instrukcja jest tylko nic nie znaczącym zaleceniem dla katolików, w tym proboszczów jak postępować z odstępcami. O ile wiem, ani papież, ani diecezja do której należy parafia, gdzie mnie ochrzczono, nie zatwierdziły owej instrukcji KEP z 2008 r. Zatem zastosowanie się do niej nie rodzi żadnych skutków prawnych (na gruncie prawa powszechnego). Po drugie całe prawo kościelne, katechizm i wiele wypowiedzi biskupów świadczą o tym, że odstępstwo od kościoła jest grzechem i przestępstwem (kan. 751) karanym ekskomuniką (kan. 1364 § 1). Jak miałbym się poddawać procedurze organizacji, która twierdzi, że może mnie zwolnić, pod warunkiem, że odczyni nade mną gusła, w które nie wierzę i jeszcze nazwie mnie przestępcą (nawet jeśli to tylko symboliczne, to przyzna Pan, że w złym guście)?

Naturalnie powstaje pytanie: po co zawracać głowę ludziom, w tym urzędnikom, proboszczom i sądom, by wystąpić z organizacji, którą się ignoruje, i której się nie ufa? Od początku nie chciałem poddawać się religijnym obrzędom, czym w istocie jest apostazja według instrukcji KEP z 2008 roku. Nie byłoby to uczciwe ani wobec mego własnego sumienia, ani wobec Szanownego Proboszcza. Jako obywatel demokratycznego państwa zaufałem urzędnikom, że będę mógł się rozstać z tym związkiem wyznaniowym o uregulowanym statusie prawnym na drodze cywilnej.

Wydaje mi się, że dla dobra relacji państwo-kościół sensowne byłoby, by cywilna droga do opuszczenia kościołów (nie tylko przecież katolickiego), była dostępna. Tak dzieje się w wielu krajach demokratycznych. Wszak i w Polsce mamy rozwody, których Kościół Katolicki nie uznaje i świat się nie zawalił. Wyroki NSA z 9 lutego br. są potwierdzeniem przemożnego wpływu Kościoła Katolickiego także na formalnie niezawisłe sądy. To budzi sprzeciw w kontekście formalnego rozdziału kościoła od państwa.

Moje oświadczenie woli o wystąpieniu (nie używam kościelnego sformułowania „apostazja”) datowane jest na 20 marca 2013 roku. Decyzję nakazującą proboszczowi poczynienie wpisu do księgi chrztu GIODO wydał w lutym 2014 r. W czerwcu 2015 roku WSA w Warszawie (zajmuje się wszystkimi tego typu sprawami) wydał wyrok unieważniający decyzję GIODO z powództwa proboszcza.

Tak, byłem kandydatem Partii Razem w ostatnich wyborach. Ale ta sprawa nie ma nic wspólnego z moją działalnością polityczną. Wystąpienie z kościoła to moja osobista sprawa nie związana z polityką. Jak Pan wie partia powstała w maju 2015 roku, a zarejestrowana została w lipcu 2015 r. W Partii Razem są wyznawcy wielu religii, także wielu katolików (myślę nawet, że są w większości). Proszę zaznaczyć w artykule (o ile Pan taki uprzejmy) ten fakt.

Na koniec, jeśli Pan pozwoli, ciekawa informacja. W skali kraju ok. 30 decyzji GIODO jest prawomocnych. Z tego powodu, że proboszczowie się nie odwołali do WSA. Po wtorkowych wyrokach mamy schizofreniczną sytuację prawną, bo jeśli odstępcy poproszą GIODO o sprawdzenie ksiąg chrztu, zgodnie z prawem ten będzie musiał to uczynić. Wyrazy szacunku odwzajemniam Ryszard Pacer